poniedziałek, 28 lutego 2011

Za dzieckiem


Dzieci to niesamowite istoty. Dokładnie wiedzą kiedy przychodzi ich czas na jedzenie, chodzenie, bieganie czy pytanie rodziców o wszystko... Czasem tylko rodzice nie potrafią ich zrozumieć. I mówią - tak, już niedługo będziesz mógł zajadać zupki, poczekaj jeszcze dwa tygodnie... A czasem to rodzice chcą wyprzedzić, nauczyć dziecko czegoś na co jeszcze nie jest gotowe. Sczególnie często zdarza się to, gdy chodzi o załatwianie się na nocnik. Czasem też w rodzicach pojawia się wielka potrzeba by ich dziecko chodziło wcześniej niż maluch sąsiadki. Tymczasem wszelkie takie sytuacje są mocno niekorzytne dla dziecka. Gdyż ono wie najlepiej, kiedy jest czas na poszczególne czynności. W końcu to jego ciało i uczy się je kontrolować w swoim tempie. Rola rodzica polega na dokładnej obserwacji i odpowiadaniu na potrzeby dziecka. Tylko tyle i aż tyle...
Tak naprawdę sprawa nie jest taka prosta, gdyż nikt nie uczy nas rozpoznawać noworodkowych sygnałów. A na dodatek wielu ludzi często uważa, że zna nasze dziecko lepiej niż my sami. Teraz można też dostać użądzenia, które mają za zadanie pomóc w rozróżnianiu płaczu dziecka. Tylko gdy nabędziemy już najnowsze użądzenia do obserwacji noworodka, może zabrkanąć nam czasu i siły na to by po prostu przyjrzeć się dziecku i zobaczyć czego ono potrzebuje...
Gdy Kalina miała koło 5 miesięcy zaczęła się interesować jedzeniem. Gdy tylko widziała, jak jemy wyrywała się do tego. Całym ciałem pokazywała, że ona już chce spróbować, teraz, natychmiast... A pediatra na to, no wie pani, najlepiej poczekać aż dziecko będzie miało pół roku... Jak dobrze, że zawsze miałam ograniczone zaufanie do lekarzy, tym bardziej że już teraz, po urodzeniu Gaji, okazało się, iż są inne zalecenia od pediatrów :) Przecież małe dziecko wie dokładnie kiedy jego organizm jest przygotowany na taką próbę... Ważne jest, by nie lekceważyć wysyłanych przez nie sygnałów - nawet najmniejsze dziecko chce czuć się zrozumiane.
Czasem okazuje się, że to rodzice nie są przygotowani na to, do czego dorosło dziecko. Tak mieliśmy z Kaliną, gdy postanowiła, że nie chce już używać pieluch... Miała wtedy rok i dziewięć miesięcy i nagle przy przewijaniu zaczęły się awantury - gdy tylko zdęliśmy starą pieluchę - odmawiała współpracy... Dwa dni tak się z nią męczyłam, a trzeciego postanowiłam - koniec pieluch... Po tygodniu moje dziecko załatwiało się wyłącznie na nocnik. Pamiętam jak poleciałam na zakupy i wykupiłam cały zapas małych majtek z dwóch sklepów (w sumie zgromadziłam pięć sztuk) - bo do głowy mi nie przyszło, że to tak szybko i sprawnie pójdzie...
Obserwujmy więc dzieci uważnie i podążajmy za sygnałami, które nam wysyłają. One będą pokazywać nam drogę swojego rozwoju, a my będziemy umożliwiać im każdy kolejny krok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz