sobota, 5 lutego 2011

Radosne macierzyństwo


Dzieci przychodzą na ten świat wyczekiwane lub pojawiają się  całkowicie niespodziewanie. Są ukoronowaniem starań lub dziełem przypadku. Gdy zaczyna się przygodę z rodzicielstwem pojawia się mnóstwo pytań, czasem szybko znajdujemy na nie odpowiedź, czasem wcale. Jednak podejmowane decyzje mają na celu zapewnić dziecku wspaniałe życie. Wiadomo, chcemy dla naszych pociech jak najlepiej. Pojawiają się nie przespane noce, obolałe piersi, plecy, brak czasu... A to dopiero początek życia nowej istoty. Z czasem może okazać się, że coraz więcej rzeczy musimy sobie odmawiać. W imię dziecka, mówimy i uśmiechamy się. Ale czy aby na pewno? Pojawiają się małe problemy: mamusia taką pyszną zupkę ugotowała, a ty niegrzeczny nie chcesz jej jeść. W końcu dziecko słyszy: ja tu tak całe życie się dla ciebie męczę, a ty... I tu pojawia się lista nie spełnionych życzeń. Ale czy dziecko przychodzi na świat by coś nam spełniać...
Dziecko zostaje powołane do życie zupełnie poza jego świadomością, pojawia się by być. Na pewno nie istnieje po to, by spełniać życzenia matek czy ojców. Jak więc można wymagać od swojego dziecka by było wdzięczne za nasze poświęcenie? Ono tak naprawdę nie ma ochoty oglądać nieustannie zmęczonej matki, chodzącej trzeci rok w tym samym płaszczu, tłumaczącej: bo kurtkę ci nową musiałam kupić... Dziecko chce uradowanej matki, chce żyć otoczone radością. Jak możemy wychować szczęśliwe dziecko, gdy sami szczęśliwi być nie potrafimy...
Zamiast więc narzekać, że na nic nie mamy czasu, odpocznijmy trochę, zafundujmy sobie jakąś małą przyjemność... Zamiast kolejnej lalki skoczmy do fryzjera, zamiast siedzieć w domu wybierzmy się z koleżanką na kawę... Dziecko chętnie dostosuje się do naszego programu, jeśli będzie widziało zadowolonych i kochających je rodziców. A jak przyjdzie nam do głowy coś mu wypomnieć? No cóż, jak wiemy, to my na ten świat je zaprosiliśmy, świadomie bądź nie. A ono jest tu by sprawiać nam radość, a nie by nas zamęczyć. Więc uczmy się cieszyć własnym dzieckiem. I nie odmawiajmy sobie drobnych przyjemności. Szczęśliwi rodzice oznaczają szczęśliwe dzieciństwo... Bo przecież nie o to chodzi, by było wszytko idealnie, lecz o to by było dużo śmiechu... Nie poświęcajmy się dla naszych dzieci - korzystajmy z ich miłości!

4 komentarze:

  1. Po prostu świetny post, ktory powinien być powtarzany jak mantra...

    OdpowiedzUsuń
  2. He, he a ja chodzę trzeci rok w tym samym płaszczu tzn. kurtce zimowej ;-) Ale czuję że czas ją wreszcie wyrzucić i zaopatrzyć się w nową :-)))

    OdpowiedzUsuń