sobota, 12 lutego 2011

Sprzątnijmy razem



Jaki dzieci bałagan potrafią zrobić nikomu nie trzeba mówić. I wystarczy im tylko chwilka... A gdy zabałaganią już jedno pomieszczenie - od razu przenoszą się do następnego. Rodzice oczywiście starają się z tym walczyć, lecz często wydaje się, że jest to walka z wiatrakami. Dlaczego? Jest kilka powodów. Ale przede wszystkim okazuje się, że dopiero dzieci między czwartym a piątym rokiem życia zaczynają rozumieć samo pojęcie porządku w nasz, dorosły, sposób. Bo cóż to jest porządek dla maluchów - jest to sposób w jaki rzeczy są, istnieją, pojawiają się. Porządek to raczej kolejność rzeczy, noc po dniu, obiad po śniadaniu... Więc jeśli prosimy naszego malucha o to by zrobił porządek, to może poczuć się zdezorientowany. Gdy chcemy by poukładał rzeczy, to on przecież właśnie to zrobił - poukładał kredki ładnie na całej podłodze. I nie wie, czego mama jeszcze oczekuje...
Pierwszym etapem nauki sprzątania jest, oczywiście, rozrzucanie wszystkiego po całej podłodze :) Wspaniała ta zabawa pozwala na naukę chwytania, rzucania i innych przydatnych ruchów, choć czasem przyprawia o zawrót głowy rodziców... Gaja właśnie niedawno weszła w etap, w którym najfajniej jest wyrzucić kredki. Ma więc swoje specjalne pudełko kredek, służące właśnie do rozrzucania. A gdy kredki już są równo rozrzucone, to Gaja traci nimi zainteresowanie. I to jest właśnie moment na pokazanie nowej czynności - kredki można też wrzucać! Zainteresowanie wraca do kredek, choć okazuje się, że wrzucanie jest nieco trudniejsze. My odnotowujemy sukcesy w tej dziedzinie - czasem jakaś kredka trafia z powrotem do pojemnika :) A jak fajnie jest razem z maluchem bawić się we wrzucanie. Gdy tylko kredki wylądują na miejscu - można je na nowo wyrzucić ;)
Czasem dziecko jest zainteresowane czymś innym niż kredki. Ja sama pamiętam okres, w którym Kalina zaczynała dzień od wyrzucenia wszystkiego z szafki z garnkami, a potem, szczęśliwa, wybierała sobie jedną rzecz, którą ciągała w różne kąty pomieszczenia... Kilka dni i szafka zupełnie przestała ją interesować :)
A wracając do sprzątania - jeśli chcemy nauczyć dziecko sprzątać, po prostu zróbmy z tego zabawę i sprzątajmy razem. Wrzucamy klocki do pojemnika czyli ćwiczymy celność, odkładamy misie na miejsce - możemy sprawdzać, który z nich najfajniej powie dobranoc. Jeśli poprzez małe zabawy będziemy wprowadzać dziecko w świat sprzątania, to czynność ta nie będzie dla nich męką, a my nie zostaniemy wieczorem z zagraconym domem, zmęczeni...
A przede wszystkim bawmy się sprzątając, a gdy dziecko czasem nie chce sprzątać z nami, no cóż, przecież możemy sami sprzątnąć, gdy ono robi coś obok. Chodzi o to, by była to wspólna zabawa. Poza tym, porządek przecież nie jest rzeczą najważniejszą ;)

2 komentarze:

  1. a ja słyszałam nawet, że dopiero koło 12tego roku życiu w dzieciach pojawia się wewn. potrzeba porządku - takiego jak my-dorośli go rozumiemy.
    Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby maluszkom wyrabiać dobre nawyki i uczyć porządku - zarówno zewn. jak i wewn. Może trudno w to uwierzyć, ale nawet mój młodszy synek (rok i 4 mce) po skończonej zabawie, zanosi tackę z zabawą na półkę i zaciąga matę na miejsce. Oczywiście potem jego samochodziki są wszędzie, ale wrzucanie ich do pudła to również (jak piszesz) doskonała zabawa (i uczenie dobrych nawyków). Nawet takiemu maluchowi można mówić, że np. "nie możemy bawić się teraz klockami, bo samochodziki są wszędzie, posprzątajmy je i wtedy zaczniemy się bawić klockami" - Oluś zwykle idzie na taki układ:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To niesamowite że dzieci tak łatwo można nauczyć przez przykład i drobne nawyki...
    Ja sama wczoraj przeżyłam przemiłą chwilę, gdy kończyliśmy malować z Kaliną, ja poszłamdo łązienki przewinąć Gaję, a gdy skończyłam, okazało się że Kalina (4 lata i 4 miesiące) sama wszytko sprzątnęła. Bez ani jednego słowa zachęty z naszej strony. To są chwile, które mnie po prostu wprowadzają w błogostan :)

    OdpowiedzUsuń