poniedziałek, 10 stycznia 2011

Doświadczanie


Byliśmy w sobotę w Centrum Rozwoju Twórczego Pan Dinek całą naszą czwórką. Spotkaliśmy tam dużo mam z dziećmi. Bardzo miło jest obserwować takie zgromadzenie dzieci. Jedne zainteresowane sobą, inne już zabawkami, jeszcze inne dziećmi :) I rodzice, którzy chcą aby ich dziecko miało wszystko to czego potrzebuje. Myśl, która mi się nasunęła - małe dzieci, te które się dopiero co urodziły- mają kilka miesięcy. Te dzieci potrzebują naprawdę niewiele. Oczywiście ssać pierś. A za tą potrzebą pojawiają się dwie, nie mniej ważne - być przy mamie, oraz doniosła potrzeba doświadczania.
Nie raz spotkałam się już z rodzicami, którzy przychodzą gdzieś ze swoim dzieckiem i narzekają, że oni nie mają życia, dziecko ciągle płacze, marudzi bądź chce być przy piersi. A ja patrzę na spokojne dziecko zainteresowane otoczeniem. I aż nie chce mi się w opowieść wierzyć. Takich dzieci jest wiele, a wytłumaczenie jest proste. Noworodek nie ma jeszcze w pełni ukształtowanego mózgu, w życiu prenatalnym powstaje ogromna ilość komórek nerwowych, które przemieszczają się w różne rejony mózgu i tworzą połączenia z innymi komórkami. Po urodzeniu następuję weryfikacja - te neurony przez które często przepływają sygnały przeżywają, zaś pozostałe  giną. Czym więcej bodźców ze świata zewnętrznego dociera do dziecka, tym więcej neuronów przeżyje...
Oprócz tego naukowego podejścia możemy przyjżeć się historii ludzkości - od samego początku mały człowiek uczestniczył  wraz z mamą w życiu plemienia, rodziny. Dzieci nie wyewoluowały by leżeć w łóżeczkach, lecz by uczestniczyć w życiu społeczności, obserwować, uczyć się i reagować. I w tej roli świetnie się sprawdzają! Więc gdy kolejny dzień spędzamy z marudzącym dzieckiem, pomyślmy, może trzeba coś zmienić. Może to istotny sygnał od dziecka: nudzi mi się mamo!
Zabierzmy więc dziecko do naszego codziennego życia, wyjdźmy z nim do koleżanki, zróbmy zakupy czy cokolwiek innego na co nam przyjdzie ochota.  Ja z urodzoną w kwietniu Gają w wakacje uczestniczyłyśmy w tygodniu teatralnym we wsi Węgajty, prowadziłam warsztaty dla dzieci, chodziłam po górach i plażach... I nie chodzi o to, że mam wyjątkowe dziecko. Chodzi o to, że każde dziecko będzie szczęśliwe gdy dookoła wiele się będzie działo, a ono będzie w bezpiecznych ramionach mamy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz