poniedziałek, 25 października 2010

Z dzieckiem w góry

Właśnie wróciliśmy z Chorwacji. Jak wszyscy wiedzą słynie ona z przepięknego wybrzeża, gdzie góry schodzą wprost do morza. Pojechaliśmy tam podziwiać zarówno morze jak i góry. No właśnie - góry. Ogólnie uważa się, że z małym dzieckiem nie da się pochodzić po górach. Owszem, można pojechać do kurortu, podziwiać piękne widoki. A my mamy dwójkę... Pojechaliśmy i weszliśmy na szlak...
Oczywiście nie jest to sprawa łatwa - wymaga przygotowania. Nie pomoże nam w górach żaden wózek. Wprawdzie w Hiszpanii chodziliśmy z wyczynowym wózkiem X-lander po góskich drogach, ale na szlaku nawet on nie da rady. Nie będziemy też przecież nosić dziecka na rękach. Pozostaje sposób prosty i wygodny - chusta. Tylko chusta pozwala nam z dzieckiem dotrzeć wszędzie. Oczywiście potrzeba tutaj treningu. Ja trenowałam z Gają od 5 dnia jej życia - była noszona codziennie, na spacery i przy zwykłych czynnościach domowych. Noszenie codzienne ćwiczy mięśnie i nie zauważa się coraz większego ciężaru. A dziecko jest zadowolone czując  bliskość.
Gdy tylko zobaczyłam szlak górski w Chorwacji zamarzyłam o jakieś krótkiej wycieczce. Weszliśmy na szlak. Kalina dzielnie wspinała się po wielkich dla niej kamlotach, a Gaja podróżowała w chuście na moim brzuchu. Przemek dostarczał nam wody. Kalina jako najsłabsze ogniwo potrzebowała przerw, ale jednocześnie była zachwycona że może iść w góry trasą dla dorosłych. A ja nie musiałam rezygnować ze swoich przyjemności.
Często słyszy się, że gdy pojawia się dziecko, całe życie wywraca się do góry nogami i należy zrezygnować z wielu przyjemności. A przecież dziecko jest szczęśliwe, gdy może uczestniczyć w dorosłym życiu, a nie w namiastce skrojonej na jego potrzeby. Dziecko chce żyć w świecie szczęśliwym, a taki mogą stworzyć mu tylko szczęśliwi rodzice, którzy realizują swoje marzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz